W sobotę pogoda nie była tak zła więc ochoczo wzięliśmy się do pracy. Na pierwszy ogień poszedł bagażnik dachowy. Zdemontowaliśmy skrzynię, koło zapasowe i zerwaliśmy płytę osb która była zamocowana na stelażu. Właściwie to rozpadła nam się w rękach :-) Nie ma się co dziwić. Deszcz, śnieg i słońce robią swoje. Plan zakładał również zdemontowanie stelaża i jego przeróbkę tak aby dało się go demontować w razie potrzeby, ale odpuściliśmy ze względu na ogrom pracy i wątpliwości czy damy radę to zrobić tak dobrze jak jest do tej pory. Niestety auto nie zmieści nam się do garażu gdzie mamy kanał więc musimy wybudować jakiś skromny podjazd w terenie.
Zabraliśmy się również za elektrykę, ale analiza tego jak to wszystko jest podłączone zajmie jeszcze wiele posiedzeń. Mniej więcej ustaliliśmy czego potrzebujemy i jak możemy to podłączyć.
Zmyliśmy resztę naklejek i umyliśmy całe auto - jest gotowe na przyjęcie nowych naklejek.
Auto zostało u Michała - mam nadzieję, że w te parę dni nie rozbierze całego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz